Dzienniki Gwiazdowe s=B1 =B6wietne !!! :)
Ech - Dzienniki Gwiazdowe. Gdybym w wieku jakichś 6-7 lat nie pojechał z
ojcem na ferie zimowe do Krynicy. Gdybym wtedy nie zachorował. Gdybym się nie
nudził. Gdybym nie marudził. Gdyby tata nie pozyczył wtedy od dyrektora
hotelu Dzienników Gwiazdowych... Myślę, że nie pisałbym tu tych słów, byłbym
zupełnie inny, miał inne zainteresowania, był kim innym... Oczywiście nie
rozumiałem wtedy tej ksiązki, ale mi to nie przeszkadzało!
Dziś o śmierci Lema piszą chyba wszystkie ważne gazety: amerykańskie,
angielskie, niemieckie, przede wszystkim rosyjskie. W Rosji Lema czytali
wszyscy. Dziś Łukjanienko pisze o jego geniuszu, podobno co drugi uczeń znal
prawie na pamięć Pirxa! Choć w Polsce Lem był ceniony - ale przecież
niedoceniany! Komu z krytyków by przyszło nazwać go najwybitniejszym polskim
pisarzem wieku? A był nim bez dwóch zdań. I żaden inny polski twórca nie był
znany na świecie nawet w malej części tak dobrze jak on.
Na Euroconie w Pradze (i podobno każdym innym konwencie zagranicą) pierwsze
pytanie jakie słyszało się od cudzoziemca brzmiało: czy Lem jeszcze żyje?
Poważnie. To okropne, że teraz trzeba będzie odpowiedzieć "nie" - nawet mimo
tego, że od dawna nie pisał beletrystyki.
BTW: Na egzaminie do LO miałem temat "Moja ulubiona powieść fantastyczna lub
historyczna". Pisałem o "Fiasku".
Rok temu na Krakonie Andrzej Pilipiuk proponował pisanie listu do kuratorium
proponującego wyrzucenie Lema ze spisu lektur. Od tej pory nie mogę z siebie
wykrzesać sympatii do faceta, którego przecież znam i zawsze lubiłem
osobiście. Pilipiuk mówił, że Lem nie pisze po polsku. Dziś podkreśla się
wizjonerstwo i wszechstronną wiedzę Lema. Dla mnie zostanie przede wszystkim
niedoścignionym mistrzem języka. Jego fantazja, odwaga, mistrzostwo stylu...
Przyjemnego ssania białkowi przyjaciele
:-)
Vermi
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/